Od Amazonii po Karaiby
Amazońska puszcza zaskakuje mnie nie tylko niesamowitą ilością flory i fauny i swoją wyjątkową siłą, ale przede wszystkim żywotnością. Nie bez powodu twierdzi się, że Amazonia to „Serce Ziemi”. Niespotykane nigdzie indziej zwierzęta, olbrzymie tarantule, kilkumetrowe ryby, anakondy, różowe delfiny, żyją właśnie tam, a specyficzny klimat ze stuprocentową wilgotnością powietrza, bardzo częste, a czasami niemal codzienne opady i upał sprzyjają ich rozwojowi. To płuca naszej planety.
W sercu amazońskiej puszczy Leticia, położona w sercu amazońskiej puszczy, na granicy Brazylii, Peru i Kolumbii, sama w sobie jest miejscem niesamowitym. Stanowi bowiem kolumbijskie wrota do Amazonii. Do Leticii można dotrzeć z Bogoty tylko drogą powietrzną. Lot trwa dwie godziny, rozpoczyna się w wysokich Andach, dalsza trasa wiedzie nad Niziną Orinoko, po czym pojawia się amazońska puszcza, która z lotu ptaka przypomina olbrzymią plantację brokułów. Tak, właśnie brokułów, do których z tej wysokości tak bardzo podobne są korony wysokich drzew. Od czasu do czasu „plantacja” przecięta jest srebrnym wężem. To Amazonka, lub któryś z jej dopływów. Już na tym etapie podróż do Amazonii jest czymś wyjątkowym. Dalej robi się jeszcze ciekawiej…
Na lokalnym targu w Leticii Indianie z pobliskich rezerwatów codziennie wystawiają na sprzedaż swoje produkty. Nie tylko owoce, jakich nie ma w żadnym innym miejscu na świecie, czy nawet w samej Kolumbii, np. copoazú, arazá czy canangucho (znany także jako aguaje), z którego przygotowuje się fantastyczny i wyjątkowo aromatyczny sos do sałaty. Można tutaj kupić chleb „casabe”, zrobiony z mąki z juki i pieczony na patelni, farinhę, czyli mąkę, którą indiańscy mieszkańcy tego regionu posypują dosłownie wszystkie słone dania, używając tego produktu niczym Włosi parmezanu, świeżo złowione w Amazonce ryby – pirarucú, którego delikatne, smażone mięso smakuje jak fi let z kurczaka czy znane z podróżniczych książek piranie. Prawdziwa uczta.
Spacer po lokalnym targu w Leticii jest nie lada przygodą. Nieprzyzwyczajona jednak do wysokiej wilgotności powietrza i niewiarygodnego wręcz upału (tylko w ciągu dnia, gdyż w nocy robi się naprawdę chłodno) musiałam czasem przerywać wizytę na jarmarku, odpoczywając w pobliskich straganach, by zaznać choć przez moment kawałka cienia i otrzeć spocone czoło lub napić się świeżego, egzotycznego soku. Mój typ to arazá. Czego można więcej chcieć od życia?
Karaibski raj
Jeśli chcemy zobaczyć jak wygląda prawdziwy raj, który większość z nas wyobraża sobie od czasu do czasu, koniecznie trzeba się wybrać na kolumbijski archipelag, złożony z 27 wysp. Archipelag nosi nazwę Wysp Różańcowych (Islas del Rosario) i usytuowany jest na Oceanie Atlantyckim. Znajduje się stosunkowo blisko Cartageny – jakieś 50 kilometrów od miasta lub, inaczej licząc, dwie godziny szybką motorówką.
Wyspy Rosario to dziewicze plaże z białym, delikatnym piaskiem, krystalicznie czystą wodą, której kolor w zależności od kąta padania słońca, zmienia się od turkusowego po błękitny. Do tego dodać należy delikatny szum morza, tropikalną roślinność, rafy koralowe zamieszkane przez niezliczone gatunki ryb o wszelkich możliwych rozmiarach, kolorach i formach, jak nienasycone nigdy graniki wywołujące nerwowy skurcz żołądka rekiny, przyjazne delfi ny, egzotyczne koniki morskie, romantyczne żółwie, meduzy, kalmary… Wyspy Różańcowe w ciągu całego roku cieszą sią doskonałym klimatem, który praktycznie nie ulega zmianom – piekące słońce, bezchmurne niebo, ciepła jak w wannie woda w morzu. Mimo iż geografi cznie usytuowane są one w strefie narażonej na gwałtowne podmuchy wiatru i bardzo silne fale Morza Karaibskiego w ciągu wielu miesięcy w roku, szeroka bariera koralowa, jaka je otacza, gwarantuje absolutnie spokojną tafl ę wody. Rafa koralowa pełni również inne ważne funkcje – stanowi schronienie dla setek gatunków ryb i zabezpiecza rajskie plaże przed wpłynięciem na nie rekinów i dużych ryb. Ale to nie wszystko…
Wyspy Różańcowe to wiele, wiele więcej niż spokojne i puste plaże, idealne miejsce do odpoczynku i wyjątkowo pyszna kuchnia z „cebiche” z ryby lub kalmarów (ryba lub kalmary przygotowywane na surowo z sosem pomidorowym, cebulą i lodem), ryżem z krewetkami i doskonałym ryżem z kokosem. To także doskonałe miejsce na podróż poślubną, o czym mogę zapewnić, gdyż właśnie w tym rajskim miejscu miałam okazję świętować.